wtorek, 23 maja 2023

NIE-CIEKAWA WARSZAWA W LALCE

 

Warszawa w „Lalce”

Zatrzymał się w połowie drogi i patrzył na ciągnącą się u jego stóp dzielnicę między Nowym Zjazdem[192] i Tamką. Uderzyło go podobieństwo do drabiny, której jeden bok stanowi ulica Dobra, drugi — linia od Garbarskiej do Topieli, a kilkanaście uliczek poprzecznych formują jakby szczeble.

„Nigdzie nie wejdziemy po tej leżącej drabinie — myślał. — To chory kąt, dziki kąt.”

I rozważał pełen goryczy, że ten płat ziemi nadrzecznej, zasypany śmieciem z całego miasta, nie urodzi nic nad parterowe i jednopiętrowe domki barwy czekoladowej i jasnożółtej, ciemnozielonej i pomarańczowej. Nic, oprócz białych i czarnych parkanów, otaczających puste place, skąd gdzieniegdzie wyskakuje kilkupiętrowa kamienica jak sosna, która ocalała z wyciętego lasu, przestraszona własną samotnością.

„Nic, nic!…” — powtarzał tułając się po uliczkach, gdzie widać było rudery zapadnięte niżej bruku, z dachami porosłymi mchem, lokale z okiennicami dniem i nocą zamkniętymi na sztaby, drzwi zabite gwoździami, naprzód i w tył powychylane ściany, okna łatane papierem albo zatkane łachmanem. Szedł, przez brudne szyby zaglądał do mieszkań i nasycał się widokiem szaf bez drzwi, krzeseł na trzech nogach, kanap z wydartym siedzeniem, zegarów o jednej skazówce z porozbijanymi cyferblatami.

Szedł i cicho śmiał się na widok wyrobników wiecznie czekających na robotę, rzemieślników, którzy trudnią się tylko łataniem starej odzieży, przekupek, których całym majątkiem jest kosz zeschłych ciastek — na widok obdartych mężczyzn, mizernych dzieci i kobiet niezwykle brudnych.

 „Oto miniatura kraju — myślał — w którym wszystko dąży do spodlenia i wytępienia rasy. Jedni giną z niedostatku, drudzy z rozpusty. Praca odejmuje sobie od ust, ażeby karmić niedołęgów; miłosierdzie hoduje bezczelnych próżniaków, a ubóstwo nie mogące zdobyć się na sprzęty otacza się wiecznie głodnymi dziećmi, których największą zaletą jest wczesna śmierć.

Tu nie poradzi jednostka z inicjatywą, bo wszystko sprzysięgło się, ażeby ją spętać i zużyć w pustej walce — o nic.”

Potem w wielkich konturach przyszła mu na myśl jego własna historia. Kiedy dzieckiem będąc łaknął wiedzy — oddano go do sklepu z restauracją. Kiedy zabijał się nocną pracą będąc subiektem — wszyscy szydzili z niego, zacząwszy od kuchcików, skończywszy na upijającej się w sklepie inteligencji. Kiedy nareszcie dostał się do uniwersytetu — prześladowano go porcjami, które niedawno podawał gościom.

Dopiero na Syberii. Tam mógł pracować, tam zdobył uznanie i przyjaźń Czerskich[193], Czekanowskich[194], Dybowskich[195]. Wrócił do kraju prawie uczonym, lecz gdy w tym kierunku szukał zajęcia, zakrzyczano go i odesłano do handlu…

„To taki piękny kawałek chleba w tak ciężkich czasach!”

No i wrócił do handlu, a wtedy zawołano, że się sprzedał i żyje na łasce żony, z pracy Minclów.

Traf zdarzył, iż po kilku latach żona umarła zostawiając mu dość spory majątek. Pochowawszy ją, Wokulski odsunął się nieco od sklepu, a znowu zbliżył się do książek.  może z galanteryjnego kupca zostałby na dobre uczonym przyrodnikiem, gdyby znalazłszy się raz w teatrze nie zobaczył panny Izabeli.

Warszawa

·         Bardzo brudne miasto, siedlisko chorób; brudna, nędzna kraina „Brak higieny i troski o zdrowie mieszkańców”

·         Pełne jest przestępców, nieudolnych społecznie ludzi

·         Miasto skażone moralnie

·         Chaotyczne, dzikie miejsce, bez ładu, porządku

·         Nie daje szans awansu społecznego

·         Miasto tłamsi, niszczy genialne jednostki, takie jak Wokulski: „Tu nie poradzi jednostka z inicjatywą”

·         Pełne uprzedzeń klasowych, to patologiczne miasto, w którym panuje duża nierówność społeczna – „Jedni giną z niedostatku, drudzy z rozupusty”

·         Żyją tu ludzie nieszczęśliwi – „Wszystko, co umiem, wszystko, co mam, wszystko, co zrobić jeszcze mogę; nie pochodzi stąd. Tu znajdowałem tylko upokorzenie, zawiść albo wątpliwej wartości poklask, gdy mi się wiodło”

·         Wzbudza odrazę Wokulskiego, budzi jego przerażenie: „To chory kąt, dziki kąt!”

Wniosek! Warszawa w „Lalce” to soczewka Polski . Prus wykłada w „Lalce” pesymistyczną diagnozę polskiego miasta i polskiego społeczeństwa. Warszawa wraz ze swoim społeczeństwem jest pogrążona w kryzysie:

1.       nie ewoluuje, nie realizuje pozytywistycznych haseł

2.       tłamsi geniuszy i idealistów

3.       jest siedliskiem chorób i śmierci

4.       rozpaczliwie woła o reakcję i program terapeutyczny

Prus krytycznie ocenia sytuację polskiego społeczeństwa i miejskiego środowiska 2 poł. XIX wieku.

Brak komentarzy:

Renesans - praca klasowa

  RENESANS – PRACA KLASOWA Z KULTURY I LITERATURY ZAGADNIENIA Nazwa i ramy czasowe epoki. Dlaczego renesans jest epoką odkryć? Klu...