TEMAT: Sprawdzian ze znajomości problematyki nowel pozytywistycznych.
W ramach podsumowania pracy z trzema nowelami pozytywistycznymi, proszę o zredagowanie rozprawki problemowej na poniższy temat.
Uwaga! Jest to praca na ocenę. Obowiązkowe jest odwołanie do trzech lektur. Nieutrzymanie formy rozprawki maturalnej znacząco obniża ocenę. Brak tezy dyskwalifikuje pracę, co oznacza ocenę niedostateczną. Proszę również o samodzielność, czyli UCZCIWOŚĆ. Jeżeli w Waszych pracach znajdę identycznie brzmiące zdania, co w internecie, z czystym sumieniem stawiam ocenę niedostateczną również. Chociaż o takie zabiegi Was nie podejrzewam :)
Na Wasze prace czekam do kolejnego wtorku, tzn. 7 kwietnia.
Powodzenia!
Miłość nie zna granic. Czy istnieją takie wartości bądź zasady, których człowiek nie poświęci w imię miłości? Rozważ problem, odwołując się do "Mendla Gdańskiego", noweli "Gloria victis" oraz "Kamizelki". Twoja wypowiedź powinna liczyć nie mniej niż 250 słów.
Tego wieczora nikt się przy sosnowym stole nie uczył, i nikt przy warsztacie nie pracował. Zza pąsowej firanki, z alkowy, dobywał się niekiedy cichy jęk dziecka; zresztą spokój panował tu zupełny. Gdyby nie rozbita szyba w okienku, gdyby nie porzucony na podłodze szynel i tornister uczniowski, nie znać byłoby tej burzy, która tu przeszła rankiem.
W alkowie, za pąsową firanką, leżał mały gimnazista z obwiązaną głową. Zielona lampka paliła się przy nim, chudy student siedział na brzegu łóżka, trzymając rękę malca.
Twarz studenta była już tą samą, co zwykle, dziobatą, brzydką twarzą; w oczach tylko paliły się niedogasłe ognie, z dna duszy ruszone. Siedział milczący, namarszczony, gniewny i od czasu do czasu rzucał niecierpliwe spojrzenie w ciemny kąt alkowy. W kącie tym siedział stary Mendel Gdański, bez ruchu, bez głosu. Skulony, z łokciami wspartymi o kolana, z twarzą ukrytą w rękach, siedział on tak już od południa, od chwili, w której dowiedział się, że chłopcu niebezpieczeństwo nie grozi.
— Panie Mendel! — burknął wreszcie — wyleźże pan już raz z tego kąta! Bosiny[35] pan odprawiasz, czy co u licha? Trochę gorączki i nic więcej. Chłopak za tydzień jaki do szkoły pójdzie, byle się trochę tylko skóra zrosła. A pan tak na marze[36] zasiadł, jakby co panu umarło.
— Pan się pyta, czy ja na bosiny siedzę? Nu, ja siedzę na bosiny! Ja popiół na głowę mam i wór gruby na głowie mam, i na popiele ja siedzę, i nogi bose mam, i pokutę wielką mam, i wielką boleść mam, i wielką gorzkość…
Zamilkł i twarz znowu w ręce ukrył. Mała zielona lampka dawała jego siwej głowie jakieś szczególne widmowe niemal oświetlenie. Malec jęknął raz i drugi i znów zaległo milczenie.
— Pan powiada, co u mnie nic nie umarło? Nu, u mnie umarło to, z czym ja się urodził, z czym ja sześćdziesiąt i siedem lat żył, z czym ja umierać myślał… Nu, u mnie umarło serce do tego miasto!
Maria Konopnicka, "Mendel Gdański"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz